Wednesday 20 March 2013

Elvive Extraordinary Oil

Lubie i uzywam oleje do pielegnacji wlosow. Mam mala kolekcja olejow naturalnych, z Polski przywiozlam sobie produkt Schwarzkopfa, a skoro tylko pojawila sie na rynku podobna propozycja L'Oreal, oczywiscie musialam ja nabyc. Jest to mieszanka skladnikow botanicznych i silikonow.



Wg producenta:

L’Oreal Paris Elvive Extraordinary Oil.
A 5-in-1 Miracle Hair Perfector1 Hair has a glowing shine
2 Feels intensely nourished
3 Flows with silky softness
4 Seems sumptuously smooth
5 Looks beautifully perfected
In one simple step, hair is sumptuously smooth, silky, without flyaways:
*Use Before shampooing
*Before blowdrying
*As a finishing touch Ultra versatile. Non-greasy.

Postanowilam uzywac przed suszeniem wlosow oraz po celem wygladzenia. Rezultaty byly nieobiecujace, ale moje wlosy sa generalnie oporne na wszystko, wiec sie nie spodziewalam cudow.

Dzis postanowilam sprobowac opcji pre - shampoo, czyli jakies 15 min przed myciem wetrzec we wlosy. Ku memu zaskoczeniu, to dziala! Wlosy sa miekkie, lekko sie faluja i czuje, ze beda duzo podatniejsze na traktowanie lokowka. Czyli, diabel tkwi w tym, jak ow olejek uzyjemy. Niestety wygladzenia czy wyjatkowego blasku nadal nie uswiadczam, jednak to jest tylko osiagalne po skatowaniu moich wlosow tandemem suszarka - szczotka, plus prostowaniem, plus lakier nablyszczajacy. Stanowczo za duzo roboty na co dzien. Jestem jednak zadowolona ze £10 nie poszlo kompletnie na marne. Teraz sprobuje podobnie wykorzystac olejek Schwarzkopf. Nawiasem mowiac, za cene obydwu mialabym zapewne legendarny Kerastase. Oszczednosc :-)

Gwoli scislosci, mam nieslawna wersje dla wlosow farbowanych, z alkoholem na drugim miejscu w skladzie. Alkohol podczas nakladania natychmiast odparowuje, wiec nie ma co drzec szat.

Tuesday 19 March 2013

Makeover w Selfridges

Powinnam w zasadzie napisac 'makeover', gdyz byla to parodia tegoz - a moze to norma i jest czyms oczywistym, ze panie ze beauty halls nas przerabiaja na zlowrogie klauny ?

Rzeczona sytuacja miala miejsce w lecie 2011, mialam troche czasu oczekujac na pociag powrotny z Londynu i krecac sie po Oxford Street postanowilam zajrzec do Selfridges. Zawedrowalam na stoisko Clarins, gdzie mlode dziewcze zaproponowalo mi wyprobowanie podkladu i tuszu. Rozsiadlam sie i pozwolilam jej dzialac. Najpierw gestem doswiadczonego malarza pokojowego nawalila mi na twarz Claris Skin Illusion - skadinad mily podklad, o ile uzyjemy mala kropelke, nie ekwiwalent dwoch lyzek stolowych. Pozalilam sie na tlusta cere, na co konsultantka orzekla, ze potrzebuje 'lots and lots of powder', po czym wysypala mi na twarz pol kilo tegoz. Zerknelam w lustro i zrobilo mi sie niedobrze, moje dosc plytkie zmarszczki przypominaly zdjecia z National Geographic, takie ekstremalnie spekanej ziemi.



Nigdy nie wygladalam i nie czulam sie tak zle...Na koniec kobieta wysmarowala mi rzesy tuszem, dala sporo probek, ja porwalam ow tusz, krem, co akurat byl na promocji i pognalam do kasy, a stamtad NATYCHMIAST do najblizszego Starbucksa, zmyc to obrzydlistwo. Mialam przy sobie chusteczki do demakijazu i zuzylam cala paczke, zeby sie odgruzowac. Slowem, doswiadczenie przerazajace, ale i zabawne zarazem.

Wniosek jest taki, ze te stoiska zatrudniaja kogo popadnie, zwykle sa to mlode dziewczyny (mlodym placi sie nizsza stawke godzinna), albo stare, za przeproszeniem pudernice. Jedne i drugie strasza wizerunkiem, a biedna klientke usiluja przerobic na swoj obraz i podobienstwo.

Podobna przygode mialam w Bootsie na stoisku Clinique, wprawdzie nie zrobili ze mnie klauna, ale i tak postarzyli o jakies 10 lat (ostra, nieroztarta krecha wokol oka, placki z rozu itd.).

Never again.

Friday 15 March 2013

Jak to u angielskiego fryzjera bywa

W lutowym bodajze numerze InStyle znalazlam kupon upowazniajacy do 50% znizki na fryzjera w sieci Rush London. Wybralam sie zatem do najblizszej placowki. 

Pierwsze wrazenie: malo miejsca w srodku. Wiem, ze kazdy oszczedza na metrazu, ale ja mam lekka klaustrofobie i jesli 30 cm ode mnie siedzi niewiasta z foliami na glowie, to czuje sie nieswojo.

Drugie wrazenie: obsluga niby uprzejma, ale taka troche 'clumsy'. Jakby nie wiedzieli, co ze soba zrobic. Skladam to na karb wieku i niesmialosci.

Jak poszlo obcinanie ? Musze przyznac, ze trafilam na pana, ktory najwyrazniej rozumial,jak sie powinno traktowac geste, sztywne, niepodatne na ukladanie wlosy. Tu mala konsternacja: okazalo sie, ze mam wlosy cienkie (zawsze uwazalam je za grube), choc geste, oraz zniszczone farbowaniem! Przyznam sie, ze choc od lat katuje czupryne farbami w zelu, piankach, glownie permanentnymi, od bialego niemal blondu po czern, nikt nigdy mi nie wytknal, ze cos jest z nimi nie tak. Wszak wygladaja zdrowo, blyszcza sie itd. Fryzjer jednak wie swoje, czuje pod reka, ze tak powiem. Zostalam lekko skarcona, za to, ze zamiast klasc farbe tylko na odrosty, klade ja na cala glowe (jak niby mialabym zamalowac rudawe odbarwienie, ktore jest tym, co widac, kiedy juz farba sie zmyje?). Fryzjer spytal rowniez, co jak sie czesze, czy uzywam suszarki, prostownicy i slyszac, ze susze wlosy co drugi dzien, jesli nie czesciej, znow skarcil mnie wzrokiem :-)  Doprawdy, pierwszy raz napotykam fryzjera, ktory krytykuje nadmierne farbowanie i suszenie!

Koniec koncow obcial mnie w miare ok, zrobil warstwy, czyli layers, przerzedzil koncowki. Dlugosc niby zostala taka prawie sama, ale na podlodze doslownie walalo sie od klakow. Nie sadze, aby ich usluga byla warta stalej ceny, czyli ponad £50 u senior stylist. Zapuszczam wlosy, wiec mam spokoj na kolejne pare miesiecy. Nie lubie chodzic do fryzjera; nie lubie halasu i szumu suszarek, pozyczania szczotek i innych narzedzi, zawsze mam wrazenie, ze jest brudno...Nienawidze odpowiadac na durne pytania, typu jak mi minal dzien i czy mam plany na wieczor, zawsze wtedy mam ochote odpowiedziec, ze tak, wychodze na binge drinking i zamierzam zajsc w ciaze z 17-latkiem. Co gorsza, wiekszosc fryzjerow strzyze bez polotu i nudno. 

Wracajac do farbowania. Mam watpliwosci, czy je w ogole kontynuowac. Zbrzydl mi smrod farby i upaprane reczniki. Siwa jeszcze nie jestem, zatem moglabym sobie to wszystko odpuscic. Probowalam raz czy dwa henny i efekt byl ladny, ale bardzo krotkotrwaly, do tego ubrudzilam sie nieludzko. Slyszalam o farbach ziolowych, wygrzebalam tez z dna szuflady przywieziona wieki temu z Krakowa mieszanke przyciemniajaca z Herbapolu. Uzylam jak dotad raz, wlosy byly po niej bardzo blyszczace. Slyszalam rowniez o szamponach z henna. Szampony John Frieda czy Toni&Guy poglebiajace kolor brazowych wlosow nie robily dla mnie kompletnie nic. Aveda ma zdaje sie cos do ciemnych wlosow (Malva?), ale oni sprzedaja te swoje produkty na litry. Ciezki los!

Tu moj benchmark, co do koloru: ladny, naturalny braz, jak u Katie Holmes.





Wednesday 13 March 2013

Una Brennan Superfacialist

Dzisiejszy wpis dotyczy stosunkowo nowej serii kosmetycznej dostepnej w Boots. Skuszona promocja, jakis czas temu polakomilam sie na trzy produkty Una Brennan, a konkretnie:

Neroli Lifting Treatment Mask
Neroli Lift Hydrate Facial Oil
Neroli Daily Brightening Cleanser




Maseczka w postaci przezroczystego, pachnacego zelu poczatkowo zapowiadala sie dobrze, jednak po ok 10 minutach okazalo sie, ze uczula; twarz mialam w czerwonych, lekko piekacych plamach, ktore zeszly po ponad godzinie. Nieciekawie. Po zmyciu skora byla wprawdzie gladka i nawet nawilzona, jednak nie za taka cene...Przestrzegam osoby wrazliwe na geraniol, linalool i tym podobne. Co ciekawe, zel myjacy z tej samej serii ma bardzo podobny sklad, a zupelnie mi nie szkodzi. Zapewne dlatego, ze nie zostawiam go na twarzy.

Jestem sknera, zatem postanowilam toto zuzyc mimo skutkow ubocznych. Mieszam pol na pol z kremem nawilzajacym (Eveline Eko cos tam), zostawiam na 5 min max. Wtedy nic sie nie dzieje. Szkoda, ze producent nie przylozyl sie do testow, jak mogli nie zauwazyc tak silnego dzialania alergizujacego i to nawet u osob, ktore na co dzien nie zmagaja sie z alergiami ? Tym samym moje poszukiwania godziwej maseczki nawilzajacej w UK trwaja nadal, a wyboru wielkiego niestety nie ma, przynajmniej na tzw. niskiej i sredniej polce. Jak powiadam, szkoda, bo Neroli Mask ma na pierwszym miejscu w skladzie sodium hyaluronate. Czyli moglo byc wspaniale, a jest fail.

Wspomniany zel myjacy - nic specjalnego, krzywdy nie robi, wysuszac nawet nie wysusza. Czy rozjasnia, nie wiem, gdyz ewentualny efekt rozjasnienia moze byc rownie dobrze efektem stosowania czegos zupelnie innego. 

Olejek natomiast podbil moje serce. Jest to produkt typu pre-cleanser, ale ma tak dobry sklad, ze zal mi go marnowac na oczyszczanie i uzywam na noc, a czasem nawet na dzien, pod makijaz - paradoksalnie daje piekny glow. Musi miec wlasciwosci antyseptyczne, bo wyraznie redukuje wypryski, wygladza cere, odzywia. Znakomity produkt. Zawiera:

"Helianthus annuus (Sunflower) seed oil, Persea gratissima (Avocado) oil, Prunus amygdalus dulcis (Sweet almond) oil, Rubus idaeus (Raspberry) seed oil, Caprylic/capric triglyceride, Borago officinalis (Borage) seed oil, Rosa eglentaria (Rosehip) seed oil, Citrus aurantium dulcis (Sweet orange) peel oil, Citrus aurantium amara (Bitter orange) oil, Citrus limon (Lemon) peel oil, Lavandula hybrida (Lavandin) oil, Litsea cubeba oil, Canarium luzonicum (Elemi) gum nonvolatiles, Cananga odorata (Ylang ylang) flower oil, Tocopheryl acetate, Spilanthes acmella flower extract, Beta-carotene, Daucus carota sativa (Carrot) root extract, Daucus carota sativa (Carrot) seed oil, Ascorbyl palmitate, Citral, Farnesol, Geraniol, Limonene, Linalool"

Alergeny sa, na szarym koncu, na szczescie nic a nic mi nie szkodza.

Jestem ciekawa, jak spisalyby sie analogiczne produkty z serii Rose czy Tea Flower. Jestem jednak troche zrazona po katastrofie z ta maseczka Neroli, wiec poza olejkami do twarzy chyba sie nie skusze juz na nic innego od pani Uny.

Monday 11 March 2013

Serum doskonale

Natrafilam na Swietego Graala w kategorii serum do twarzy, a jest nim Biotherm Source Therapie 7:


Owe siedem mineralow w nim zawarte, to miedz, cynk, magnez, mangan, sod, potas oraz wapn. Na moja mieszana, miejscami bardzo tlusta cere dzialaja, az milo! Skora jest wygladzona, rozjasniona, zanieczyszczenia znikaja - to za sprawa cynku zapewne. Efekty widac bylo golym okiem po zaledwie kilku aplikacjach. Uzywam mala kropelke, rano i wieczorem, czasem tylko rano, pod krem (Aquasource Skin Perfection, "niebieski"). Krem az tak mnie nie zachwycil, aczkolwiek wraz z Source Therapie tworzy udany tandem.

To drugie serum, jakie wyprobowalam, ktore w ogole dziala: mialam L'Oreal w ciemnej buteleczce, nazwy nie pomne, do cery dojrzalej. Nie robilo nic. Mialam Clinique Laser Repair, ktore dawalo pewne rezultaty, ale nie urywalo tylka. Mialam probki Visionaire oraz Genifique z Lancome, smiechu warte. Biotherm pasuje mi jak ulal. Dla osob z wiekszymi wymaganiami, glebokimi zmarszczkami, zapewne okazalo by sie niewystarczajace, ale od tego sa inne produkty! Samej marki nie znam na tyle dobrze, aby ja z reka na sercu rekomendowac, ale z Source Therapie jestem szalenie zadowolona i na pewna kupie kolejne opakowanie. 

Rozmawialismy dzis w pracy o tym, ile wydaje na cele urodowe przecietny mezczyzna w UK. Z badan marketingowych wynika, ze w skali roku jest to £600! Ciezko mi w to uwierzyc, wszak panowie sie nie maluja, a jesli tak, to z rzadka. Wystarcza im pierwszy lepszy szampon, mydlo i pianka do golenia, na to chlust Lynxa czy innego afterszejwa i gotowe. Czyzby czasy sie zmienialy, czyzby chlopy coraz czesciej siegaly po takie cacka, jak krem pod oczy, albo zel na pryszcze ? Jesli o mnie chodzi, jestem za, niech dbaja o siebie, maja do tego takie same prawo jak i my :-)

Saturday 9 March 2013

Perfumeryjny rajd po Londynie

W srode nalizalam sie cukierkow przez szybe, a raczej nawachalam: wyslano mnie i kolege na perfumeryjne zwiady. Obskoczylismy Harrodsa, Liberty oraz Selfridges. W Harrodsie praktycznie nie pracuja Anglicy, sami innostrance, Polacy zwlaszcza i niewiasty arabskiego pochodzenia. Sala pefumeryjna jest przepiekna, nie ma scisku, choc ludzi moc. Egipski wystroj i 'oltarzyk' dla Diany i jej faceta (Dodi?) traca kiczem na kilometr, ale maja tez swoisty urok. Prawdziwe skarby kryja sie jednak tu:
Urban Retreat
Trafic tam mozna kierujac sie na najwyzsze pietro, tuz za restauracja. Na miejscu znajdziemy przekroj drogich i przez samego Roja Dove wybranych zapachow z najwyzszej polki, niszowych itd. Obwachalam, co sie dalo, kolege w tym czasie osaczyli zniewiesciali sprzedawcy, mnie kompletnie ignorujac - i bardzo dobrze. Marki wam pewnie nic nie beda mowic, mnie tez nic nie mowia, cen nie znam, na pewno od £200 za flakonik. Warto tam zajrzec chocby po to, aby wlasnym nosem poznac roznice, miedzy perfumami z prawdziwego zdarzenia, a tymi dla gawiedzi - wierzcie mi, niebo, a ziemia. W perfumery hall, poza zalewem nudziarstwa dla nudnego odbiorcy znajduja sie jednak tez perelki. Mnie powalila kolekcja Armani Prive, Tom Ford, Diory w wielkich butlach, Robert Piguet (jego 'Fracas' podrobila Madonna w swoim 'Truth or Dare'), Ormond Jayne, Lubin - tu przezylam olfaktoryczny orgazm:



Udalismy sie rowniez do Penhaligon's, jest to stara brytyjska firma, odnowili sklep przy Regent Street i naprawde warto wpasc i zerknac, oraz poniuchac. Bardzo spodobal mi sie zapach o nazwie Amaranthine. Kolega zachwycil sie Juniper Sling.





Po drodze wpadlismy na moment do L'Occitane, ktory oferuje zupelnie godziwe i znosne dla kieszeni perfumy, szczegolnie meskie oraz Ambre - czyzby uklon w strone Prada Amber ? 




 W Selfridges to samo, co wszedzie, plus kilka exclusives. Zdecydowanie polecam Harrods na perfumeryjne lowy. Uwazam rowniez, ze lepiej, kupujac komus prezent na urodziny czy inna okazje, zlozyc sie w kilkanascie osob i nabyc cos naprawde pieknego i unikatowego, niz za mniejsza sume brac byle co ze zwyklej drogerii. Wiekszosc zapachow dzisiaj jest niestety nijaka, bezpieczna, skierowana w strone klienta z mdlym gustem. Panowie maja pachniec unisex, panie badziewnymi kwiatkami. Na szczescie istnieja alternatywy. Warte uwagi sa kolekcja Terry de Gunzberg (pani ta stworzyla slynny Touche Eclat YSL) oraz marka Boadicea the Victorious. Prawie kazda powazna firma ma teraz w ofercie mocny Oud i Vetiver. Innymi slowy: nie zadowalajcie sie bylejakimi i nieciekawymi zapachami. Shop around!